To chyba najbardziej znane rzymskie (nie, nie mediolańskie:)) danie, a na pewno jedno z najpopularniejszych we Włoszech. Być może to właśnie prostota dania sprawia, że jest tak popularne - potrzebuje tylko trzech składników: makaronu (najlepiej długiego), sera (najlepiej pecorino, ale parmigiano też da radę, choć Włosi mówią, żeby wymieszać 3 części pecorino z 1 częścią parmigiano) i pieprzu (najlepiej tellicherry, który musi być świeżo rozbity). Miejscem, w którym grozi Ci potknięcie, jest ustalenie proporcji składników, które sprawią, że sos będzie kremowy, ale nie zamieni się w bryłę twardego, gooey sera. :) I nie zniechęcaj się, jeśli nie uda Ci się to za pierwszym razem. Spróbuj jeszcze raz. Dla inspiracji można obejrzeć zabawny filmik, jak powstaje to danie - patrz koniec przepisu.
I jeszcze jedno spostrzeżenie. Powiedz mi, jak Włosi pozostają tak szczupli, skoro codziennie rano jedzą muffiny pokryte Nutellą, makarony z sosami i pizze z sączącym się serem, risotto z więcej niż jedną kalorią, tiramisu na deser i wino (lub piwo), żeby to wszystko spłukać, a na pewno nie uprawiają tego samego sportu co Australijczycy? ... Może ich mąka jest inna w porównaniu z naszą?... No niech mi ktoś powie, bo ja też chciałabym móc przynajmniej co drugi dzień, bez żadnych konsekwencji, delektować się mitycznymi potrawami, o ile nie jest to zbyt wygórowane życzenie...