Waniliowy... czy wanilinowy... Oto jest pytanie!
Jeszcze do niedawna byłam przekonana, iż kupując saszetkę cukru w sklepie, kupuję rzeczywiście cukier waniliowy... a nie wanilinowy... Jedna literka "n", a taka różnica!
Cukier wanilinowy tak naprawdę jest chemiczną podróbką waniliowego. Pachnie nieco podobnie, smakuje zbliżenie, używając go do ciasta w żadnym wypadku się nie otrujemy, diabeł jednak tkwi w szczegółach. To trochę tak jakby porównywać Mercedesa z Fiatem 126P - obydwa auta jeżdżą, ale to pierwsze wygrywa niekwestionowanie jeśli chodzi o jakość, komfort i klasę.
Cytując za Wikipedią: cukier wanilinowy zawiera wanilinę, czyli substancję otrzymywaną z etylowaniliny.
Ciekawe informacje można znaleźć pod hasłem wanilina: u osób wrażliwych może wywołać podrażnienia skóry, egzemę, zmiany pigmentacji i kontaktowe zapalenie skóry. Znajduje się w rejestrze NIH niebezpiecznych związków chemicznych.
Niezbyt zadowolona z tej tablicy Mendelejewa i innych chemicznych niespodzianek w cukrze wanilinowym, postanowiłam zrobić swój własny, prawdziwy cukier waniliowy. Takie kulinarne szaleństwo nie tylko wychodzi bardziej na zdrowie, ale jest też o wiele tańsze od sklepowej, podrabianej wersji. Laski wanilii można kupić na Allegro już za 1,4 PLN/szt. a przy większych zakupach dodatkowych przypraw itp.,koszt łącznej przesyłki mocno się minimalizuje.
Do przygotowania domowego cukru waniliowego potrzeba jedynie dwóch składników: cukier kryształ i laski wanilii. Minimum wysiłku, a po kilku tygodniach można się cieszyć prawdziwym aromatem oraz smakiem wanilii.
Przepisów z różnymi proporcjami jest pełno. Mnie osobiście najbardziej pasuje wersja 1:1, czyli tyle samo szklanek cukru co lasek wanilii. Produkt ostateczny jest aromatyczny, wyraźnie czuć wanilię, a jednocześnie zakup półproduktów nie uderza zbyt mocno po kieszeni. Spotkałam się nawet z proporcjami 3 laski na 1 szkl. cukru - według mnie niepotrzebne szastanie składnikami!