
Danie najlepiej przechowywać w szczelnie zamkniętym pojemniku w lodówce przez maksymalnie 2–3 dni. Ważne jest, aby przed włożeniem do lodówki spaghetti całkowicie ostygło – w przeciwnym razie wytworzy się para, która wpłynie na konsystencję makaronu i sosu. Dzięki oliwie z oliwek i sosowi pomidorowemu danie nie wysycha szybko, ale przechowywanie w temperaturze powyżej 4°C może sprzyjać namnażaniu się bakterii, dlatego należy zachować ostrożność.
Tak, to danie nadaje się do mrożenia. Najlepiej zamrażać je w porcjach, w szczelnych pojemnikach lub woreczkach do mrożenia, dzięki czemu łatwo można wyjąć potrzebną ilość. W zamrażarce spaghetti może być przechowywane do 2 miesięcy. Przy rozmrażaniu najlepiej pozostawić je w lodówce na noc. Podgrzewanie w rondlu na małym ogniu z dodatkiem 2–3 łyżek wody lub bulionu przywróci mu odpowiednią konsystencję, zapobiegając wysuszeniu makaronu. Z doświadczenia wiem, że odgrzewanie na patelni daje lepszy efekt niż w mikrofalówce, bo zachowuje sprężystość makaronu.
Wersję bez laktozy można uzyskać, pomijając mozzarellę lub stosując ser wegański albo ser żółty oznaczony jako bezlaktozowy. W przypadku diety bezglutenowej wystarczy użyć makaronu z ciecierzycy, soczewicy albo kukurydzy. Sos pomidorowy w większości przypadków jest naturalnie bezglutenowy, ale warto sprawdzić etykietę, by upewnić się, że nie zawiera dodatków zagęszczających na bazie pszenicy. To sprawdzone rozwiązanie, które stosowałam wielokrotnie dla osób na diecie eliminacyjnej – danie wciąż pozostaje pełne smaku i wartości odżywczych.
Aby uniknąć rozgotowania, makaron należy gotować w dużej ilości osolonej wody i wyjąć go 1–2 minuty wcześniej niż podaje producent na opakowaniu. Następnie makaron kończy gotowanie już w sosie, dzięki czemu lepiej chłonie aromaty i pozostaje sprężysty. To sprawdzona technika używana we włoskiej kuchni, znana jako pasta al dente. W praktyce zawsze odcedzam makaron, a część wody z gotowania dodaję do sosu – zawiera skrobię, która poprawia jego konsystencję i nadaje mu jedwabistość.
Najczęstsze błędy to: dodanie zbyt dużej ilości soli do sosu (zwłaszcza gdy ser mozzarella także zawiera sól), wrzucanie makaronu do sosu bez wcześniejszego odcedzenia, używanie zbyt dużej ilości tłuszczu do smażenia mięsa, co powoduje ciężkość dania, oraz rozgotowanie warzyw. W praktyce wystarczy smażyć kurczaka krótko, warzywa dodawać w cienkich plasterkach i pilnować czasu gotowania makaronu. Testowałam te rozwiązania wielokrotnie i mogę potwierdzić, że trzymanie się tych zasad gwarantuje lekkość i świeżość smaku.