 
         
                    Ciasteczka najlepiej przechowywać w szczelnym, metalowym pudełku lub szklanym słoju z pokrywką, w chłodnym i suchym miejscu. Wilgoć jest głównym wrogiem kruchych wypieków, dlatego warto włożyć do pojemnika mały kawałek papierowego ręcznika, który pochłonie nadmiar wilgoci. Dzięki temu gwiazdeczki zachowają świeżość nawet przez 7–10 dni. Z mojego doświadczenia wynika, że po 2–3 dniach smak staje się jeszcze bardziej maślany i głęboki.
Tak, te ciasteczka doskonale nadają się do mrożenia. Można zamrozić zarówno surowe ciasto, jak i upieczone gwiazdeczki. Surowe ciasto najlepiej owinąć w folię spożywczą i umieścić w szczelnym pojemniku — w zamrażarce może leżeć nawet do 2 miesięcy. Upieczone ciasteczka należy przełożyć papierem do pieczenia, aby się nie sklejały, i zamknąć w woreczku strunowym. Po rozmrożeniu warto je krótko podgrzać w piekarniku (ok. 3–5 minut w 160°C), aby odzyskały kruchość. Taki sposób testowałam wielokrotnie i zawsze się sprawdza.
Kluczem do idealnej kruchości jest użycie zimnego masła i krótkie wyrabianie ciasta. Wysoka temperatura rąk może zbyt wcześnie rozpuścić tłuszcz, przez co ciasteczka będą twarde po upieczeniu. Warto też pamiętać o schłodzeniu ciasta przed wałkowaniem – minimum 30 minut w lodówce. To pozwala tłuszczowi ponownie stężeć, co gwarantuje maślaną, rozpływającą się w ustach strukturę. To klasyczna technika cukiernicza, której nauczyła mnie babcia – działa niezawodnie od pokoleń.
Aby uzyskać wersję bez laktozy, wystarczy zastąpić zwykłe masło masłem klarowanym lub margaryną bezmleczną oraz użyć serka waniliowego bez laktozy (dostępnego w większości sklepów). W przypadku wersji bezglutenowej najlepiej sprawdzi się gotowa mieszanka mąk bezglutenowych do wypieków lub połączenie mąki ryżowej, ziemniaczanej i kukurydzianej w proporcji 2:1:1. Ciasto będzie nieco bardziej delikatne, więc należy wałkować je ostrożnie. Z doświadczenia wiem, że te warianty również dają kruche, pyszne efekty.
Najczęstszym błędem jest zbyt długie wyrabianie ciasta lub pieczenie w zbyt wysokiej temperaturze. Zbyt długo ugniatane ciasto traci kruchość, bo gluten zaczyna się rozwijać – a to daje twarde, gumowate ciasteczka. Z kolei zbyt gorący piekarnik może sprawić, że brzegi się przypalą, zanim środek zdąży się dopiec. Zalecana temperatura to 180°C z grzaniem góra-dół. Warto też piec ciasteczka na środkowej półce i kontrolować je po 10 minutach. Ta metoda sprawdza się od lat w mojej kuchni i daje idealny rezultat.
Aby uzyskać idealną równowagę między chrupkością a delikatnym wnętrzem, warto piec ciasteczka tylko do lekkiego zrumienienia brzegów. Wysoka zawartość tłuszczu w cieście powoduje, że środek pozostaje miękki, jeśli nie zostanie przesuszony. Można również skrócić czas pieczenia o 1–2 minuty – to trik, którego używam, gdy chcę, by ciasteczka były bardziej delikatne. Po ostygnięciu stwardnieją lekko, ale zachowają przyjemną strukturę dzięki maślanemu składowi.
