
Najlepiej przechowywać bułeczki w szczelnym pojemniku lub pod przykryciem z folii spożywczej, w temperaturze pokojowej do 2 dni. Jeśli chcesz, by zachowały miękkość, włóż do pojemnika kawałek jabłka lub kromkę chleba – naturalna wilgoć zapobiegnie wysychaniu ciasta. Z mojego doświadczenia wynika, że bułeczki są najsmaczniejsze w dniu pieczenia, ale po lekkim podgrzaniu w piekarniku znów stają się miękkie i puszyste.
Tak, bułeczki można bez problemu zamrozić – najlepiej jednak bez lukru. Po całkowitym ostudzeniu włóż je do woreczków do mrożenia lub hermetycznych pojemników. Można je przechowywać w zamrażarce do 3 miesięcy. Aby odświeżyć, rozmroź w temperaturze pokojowej, a następnie wstaw na 5 minut do piekarnika nagrzanego do 160°C. Po podgrzaniu ponownie nałóż świeży lukier. Taki sposób pozwala zachować ich strukturę i smak, co potwierdziły moje liczne testy w kuchni.
Sekretem idealnej puszystości jest odpowiednia temperatura składników – mleko powinno być ciepłe, ale nie gorące (ok. 35–38°C), a masło rozpuszczone, lecz przestudzone. Drożdże aktywują się najlepiej w cieple i wilgoci, dlatego ważne jest, by ciasto rosło w spokojnym, ciepłym miejscu bez przeciągów. Z doświadczenia wiem, że zbyt twarde ciasto to znak, że dodano zbyt dużo mąki. Lepiej, by było lekko klejące – wtedy po upieczeniu będzie delikatne i sprężyste.
W wersji bezlaktozowej wystarczy zastąpić mleko roślinnym – najlepiej sprawdza się owsiane lub migdałowe, bo mają delikatnie słodki smak. Masło można zamienić na olej kokosowy lub roślinną margarynę bez laktozy, a w lukrze użyć serka wegańskiego lub mascarpone z mleka roślinnego. Z mojego doświadczenia wynika, że te zamienniki nie wpływają negatywnie na strukturę ciasta, a bułeczki pozostają tak samo miękkie i pachnące.
Aby odświeżyć bułeczki, najlepiej włożyć je do piekarnika nagrzanego do 150–160°C na około 5 minut. Można je też lekko spryskać wodą przed podgrzaniem – para przywróci im wilgotność. W kuchence mikrofalowej wystarczy 10–15 sekund przy średniej mocy, ale należy uważać, by ich nie przesuszyć. Z praktyki wiem, że podgrzewane rollsy smakują niemal tak samo dobrze, jak świeżo upieczone.
Najczęstsze błędy to dodanie zbyt gorącego mleka (drożdże giną) lub za dużej ilości mąki (ciasto staje się zbite). Warto też pamiętać, że sól powinna być dodawana dopiero po połączeniu drożdży z mlekiem i cukrem, ponieważ sól hamuje fermentację. Jeśli bułeczki nie wyrosły – prawdopodobnie ciasto nie miało wystarczająco ciepłego miejsca do wyrastania. Praktyka pokazuje, że drożdże lubią stabilne ciepło (np. piekarnik z włączonym tylko światłem).
Aby przygotować wersję bezglutenową, należy użyć mieszanki mąk bezglutenowych przeznaczonej do wypieków drożdżowych – najlepiej takiej z dodatkiem skrobi ziemniaczanej i ryżowej. Ciasto bez glutenu jest bardziej delikatne, dlatego warto dodać łyżeczkę babki jajowatej (psyllium husk), która poprawi strukturę. Z mojego doświadczenia wynika, że bułeczki bezglutenowe wymagają nieco krótszego pieczenia i lepiej smakują świeżo po wystudzeniu.