Co prawda ostatnio nie mam czasu na gotowania, ale poprzednia niedziela była wyjątkowa - na obiad miał przyjść dziadek. Chińczyka mu przecież nie podam ;) Gołąbki bez zawijania to coś, co przedkładam ponad te "zwykłe" odkąd mama nam je zaserwowała w dzieciństwie. A gdy już je sama zrobiłam - doceniłam zaoszczędzone (na gotowaniu kapusty i zawijaniu farszu) ciężkie godziny. ;)
I choć nadal uważam, że mistrzynią gołąbków jest moja teściowa (przepis na sos jej od niej!), to te gołąbki wychodzą naprawdę udane. Dziadek zjadł dwa i nie narzekał. :)
Podaję składniki na 25 sztuk. Bo mimo iż jest przy nich mniej roboty - czystość kilku garnków i ze 2 godziny czasu trzeba poświęcić. To już lepiej zrobić na 3 obiady, prawda?
No i jeszcze jedno! Gołąbki można robić klasycznie - w garnku, lub też w piekarniku. Co kto lubi.