Chciałyśmy w domu rodziców upiec babkę lub mazurka... ale mama stwierdziła, że ma ochotę na "coś z kremem". Tort? Nie... Ptysie? Kremówki? Tartę? Też nie... coś łatwego, żeby nie robić w kuchni zamieszania. To może muffinki? Tak, ale jakieś inne...
Ostatnie marchewki zostały wyłowione ze skrzynki pełnej piachu. I jabłka, już ponad półroczne - prosto z piwnicy. Oto muffinki z ostatnich zimowych zapasów z plonów mamy. A do nich lekko waniliowy krem... Kilka zniknęło jeszcze w sobotę - w końcu trzeba było rozłożyć siły na całe święta :)