
Najlepiej przechowywać tartę rustykalną w szczelnie zamkniętym pojemniku w temperaturze pokojowej przez maksymalnie 2 dni. Jeśli w pomieszczeniu jest ciepło, można wstawić ją do lodówki – wtedy ciasto pozostanie świeże nawet do 4 dni, choć straci nieco na chrupkości. Aby przywrócić jej strukturę, warto przed podaniem podgrzać kawałek w piekarniku przez 5 minut w 160°C. Testowałam to wielokrotnie – kruchy spód ponownie staje się delikatny i lekko chrupiący, a nadzienie nabiera intensywnego aromatu cynamonu.
Tak, tartę można bez problemu zamrozić. Najlepiej zamrażać ją już po upieczeniu i całkowitym wystudzeniu. Każdy kawałek należy owinąć folią spożywczą lub papierem do pieczenia i przechowywać w zamrażarce do 3 miesięcy. Po rozmrożeniu tartę warto podgrzać w piekarniku (180°C przez ok. 10 minut), aby odzyskała swoją chrupkość. W mojej kuchni często przygotowuję dwie tarty – jedną do podania od razu, a drugą właśnie do zamrożenia na „czarną godzinę”.
W wersji bez laktozy masło można zastąpić margaryną roślinną lub olejem kokosowym, a serek waniliowy – jogurtem kokosowym lub gęstym mlekiem sojowym. Jeśli chodzi o wersję bezglutenową, najlepszy efekt uzyskuje się, używając mieszanki mąki ryżowej, kukurydzianej i ziemniaczanej w proporcji 2:1:1. Dodanie łyżeczki gumy ksantanowej poprawi elastyczność ciasta i zapobiegnie jego kruszeniu. Takie wersje były testowane przeze mnie wielokrotnie i w smaku praktycznie nie odbiegają od klasycznej tarty.
Aby spód tarty pozostał kruchy, należy pamiętać o kilku zasadach. Po pierwsze, warto posypać ciasto cienką warstwą mąki lub bułki tartej przed ułożeniem jabłek – to wchłonie nadmiar soku z owoców. Po drugie, jabłka powinny być dobrze osuszone po wymieszaniu z cukrem i cynamonem. Można je również wcześniej lekko poddusić na patelni, by odparować część wody. W moim doświadczeniu kluczowe jest też dokładne nagrzanie piekarnika – tylko wtedy ciasto od razu „złapie” strukturę i nie nasiąknie sokiem.
Tak, tartę rustykalną można przygotować także z gruszkami, śliwkami, jagodami czy brzoskwiniami. Każdy owoc ma jednak inną zawartość wody, co wpływa na końcową teksturę. Owoce bardziej soczyste (np. śliwki czy jagody) warto lekko oprószyć mąką ziemniaczaną, aby nadzienie nie było zbyt płynne. Z kolei gruszki nadają deserowi miękką, kremową konsystencję. Taka wiedza pochodzi z praktyki i testów w mojej kuchni – proporcje cukru i przypraw warto delikatnie modyfikować w zależności od użytych owoców.
Sekret tkwi w bardzo zimnym maśle i szybkim wyrabianiu ciasta. Im krócej ciasto jest zagniatane, tym bardziej kruche będzie po upieczeniu. Warto także schłodzić je przed pieczeniem – minimum 20 minut w lodówce, a najlepiej 30. Z naukowego punktu widzenia chłód spowalnia rozwój glutenu, dzięki czemu struktura pozostaje delikatna i maślana. To trik, którego nauczyłam się od mojej babci – stosuję go do dziś i zawsze daje doskonały efekt.