
Upieczone ziemniaki najlepiej przechowywać w lodówce, w szczelnie zamkniętym pojemniku, maksymalnie przez 2–3 dni. Dzięki temu nie tracą wilgoci i nie wysychają. Ważne, aby nie zostawiać ich na dłużej w temperaturze pokojowej, ponieważ mogą szybciej się zepsuć. Z mojego doświadczenia wynika, że ziemniaki smaczniejsze są jeszcze tego samego dnia, ale odpowiednio zabezpieczone dobrze sprawdzają się również następnego dnia jako dodatek do obiadu.
Tak, ziemniaki można zamrozić – najlepiej po całkowitym ostudzeniu. Warto je wstępnie rozłożyć na blasze i lekko podmrozić, a dopiero potem przełożyć do woreczka strunowego. Dzięki temu nie będą się sklejały. Przy odgrzewaniu polecam użyć airfryera w temperaturze 180°C przez około 8–10 minut. Wtedy odzyskają chrupiącą skórkę, a ich wnętrze pozostanie miękkie. Odgrzewanie w kuchence mikrofalowej sprawia, że ziemniaki stają się gumowate i tracą swój urok, dlatego nie polecam tej metody.
Surowe wnętrze ziemniaków to efekt zbyt krótkiego pieczenia lub zbyt dużych bulw. Najlepiej wybierać ziemniaki średniej wielkości o podobnej wielkości, dzięki czemu pieką się równomiernie. Jeżeli masz tylko duże ziemniaki, przekrój je na pół przed pieczeniem. Ważne jest także ustawienie odpowiedniej temperatury – 200°C to optymalny wybór, który daje miękki środek i chrupiącą skórkę. W mojej praktyce sprawdza się też metoda: najpierw krótko wstępnie podgotować ziemniaki przez 10 minut, a dopiero później piec w airfryerze.
Tak, ten przepis można łatwo dostosować do różnych diet. Wersja bezglutenowa jest możliwa, jeśli zamiast mąki pszennej użyjesz mąki ryżowej, kukurydzianej lub ziemniaczanej – wszystkie sprawdzone przeze mnie nadają chrupkości. Wersja bez laktozy to po prostu rezygnacja z klasycznego masła i twarożku – można je zastąpić margaryną roślinną bez laktozy lub pastą z tofu. Ziemniaki same w sobie są naturalnie bezglutenowe i bezlaktozowe, więc najważniejsze to dobrać odpowiednie dodatki.
Mąka z solą tworzy cienką warstwę, która podczas pieczenia w wysokiej temperaturze staje się chrupiąca i przypomina naturalną skorupkę ziemniaków pieczonych w ognisku. To prosta technika, znana od lat w kuchni tradycyjnej, a dziś doskonale sprawdza się w airfryerze. Sól dodatkowo odciąga nadmiar wilgoci ze skórki, dzięki czemu uzyskujemy intensywniejszy smak i idealną teksturę. To właśnie ten trik sprawia, że ziemniaki z airfryera tak bardzo przypominają klasyczne ziemniaki z popiołu.
Najlepiej smakują od razu po upieczeniu, podane z kawałkiem masła, posiekanym szczypiorkiem i ewentualnie twarożkiem. Można je także urozmaicić, serwując z sosem czosnkowym, dipem jogurtowym albo ziołowym pesto. W mojej rodzinie często jemy je jako dodatek do pieczonej ryby lub mięsa z grilla. Dzięki uniwersalności ziemniaków można je łączyć zarówno z klasyczną kuchnią polską, jak i bardziej nowoczesnymi dodatkami. To właśnie różnorodność podania sprawia, że nigdy się nie nudzą.