Nadszedł sezon na leżenie w ogródku pod grubą warstwą kremu z filtrem, zakładanie moskitier, próbowanie wszystkich nowych smaków w ulubionej lodziarni, zbieranie płatków cukrowej róży i kombinowanie "co by tu upiec" - tylko, że najlepiej bez pieczenia. Niech odpowiedzią na te trudne rozważania będzie poniższy przepis. Wypatrzyłam go już dawno, ale czekałam z jego realizacją, aż pojawią się nasze truskawki. Przy minimum pracy (i podgrzewania atmosfery - przepis wymaga od nas tylko użycia palnika, zero piekarnika!), efekt jest maksymalnie pyszny. Na pewno każdy z Was jadł już nieraz piankowe ciasta z dodatkiem sezonowych owoców i galaretki. Ten przepis jest o tyle przełomowy, że zakłada dorobienie do tego klasycznego zestawu chrupiącego spodu. Mieszanka czekolady z chrupkami ryżowymi i pokruszonymi wafelkami, to strzał w dziesiątkę! Spód naprawdę bardzo mocno chrupie (i nie traci tej właściwości na drugi, czy trzeci dzień), jest twardawy, ale nie na tyle, żeby poważnie utrudnić krojenie dowolnej wielkości kawałków. Na upały - ciasto po prostu idealne...
P.S. Dołączamy zdjęcie polskich truskawek. Tak zwyczajnie - żeby nie zapomnieć, że nie te najpiękniejsze i najbardziej równe, są tymi najsmaczniejszymi. :)
Notka: do swojego ciasta użyłam 1 opakowania galaretki, rozrobionej standardowo w 500 ml wody - lepiej dać 2 galaretki i zmniejszyć przy tym ilość wody podanej na opakowaniu. Grubość każdej z warstw można dowolnie zmieniać, pamiętając jednak o tym, że muszą pomieścić się w tortownicy. Przy 500 ml śmietany i 500 ml galaretki tortownica była wypełniona po same brzegi. :)