
Gotowe danie najlepiej przechowywać w szczelnie zamkniętym pojemniku w lodówce, maksymalnie przez 2 dni. Ricotta ma delikatną strukturę i łatwo zmienia smak pod wpływem powietrza, dlatego szczelne zamknięcie zapobiega przenikaniu innych zapachów. Z doświadczenia wiem, że warto polać makaron odrobiną oliwy przed schowaniem – dzięki temu nie sklei się i po podgrzaniu zachowa właściwą konsystencję.
Zamrożenie tego makaronu jest możliwe, ale trzeba pamiętać, że ricotta po rozmrożeniu może stać się grudkowata. Jeśli chcemy zamrozić porcję, najlepiej zrobić to jeszcze przed dodaniem sera i ricottę wymieszać dopiero po ponownym podgrzaniu. W praktyce sprawdza się także podzielenie potrawy na mniejsze porcje – łatwiej je odmrozić i podać. Makaron i sos można mrozić do 2 miesięcy, szczelnie zapakowane w pojemniku lub woreczku próżniowym.
Najlepiej podgrzewać makaron na patelni z dodatkiem 2–3 łyżek mleka lub śmietanki – dzięki temu ricotta odzyska kremową konsystencję, a sos będzie gładki. W mikrofalówce również się uda, ale konieczne jest przykrycie naczynia, aby para zatrzymała wilgoć. Z mojego doświadczenia wynika, że lekkie zamieszanie w trakcie podgrzewania pozwala uniknąć przesuszenia makaronu.
Tak, przepis można z łatwością dostosować. Do wersji bezglutenowej wystarczy użyć makaronu kukurydzianego, ryżowego lub z ciecierzycy, które świetnie chłoną sos. Jeśli chodzi o wersję bez laktozy, można sięgnąć po ricottę bezlaktozową lub zamienić ją na jogurt kokosowy o gęstej konsystencji. Sama testowałam obie opcje i potwierdzam, że smak pozostaje harmonijny, a konsystencja nadal jest kremowa.
Najczęstsze błędy to: rozgotowanie makaronu, które powoduje utratę sprężystości; dodanie ricotty na zbyt wysokim ogniu, co sprawia, że ser się waży; a także zbyt długie duszenie pomidorków, przez co tracą świeżość i zamieniają się w przeciery. Warto też pamiętać, aby mięso smażyć partiami, a nie wrzucać całej porcji naraz – wtedy kurczak smaży się, a nie gotuje. To drobiazgi, które robią ogromną różnicę w ostatecznym smaku potrawy.