
Z mojego doświadczenia najlepiej trzymać ciasto przykryte (np. pokrywką tortownicy lub szczelnym pojemnikiem) w lodówce, temperaturze około 4–6 °C. Taka temperatura pozwala kremowi budyniowemu zachować miękkość, a mus truskawkowy — lekko jędrną konsystencję, bez szybkiego rozpływania się. Przechowuję ciasto maksymalnie 3 do 4 dni — dłuższy czas może spowodować, że mus zacznie oddzielać się lub górna warstwa straci blask. Kiedy ciasto stoi przykryte, nie absorbuje zapachów innych potraw, co zwiększa jakość smaku i świeżość.
Tak — ciasto można zamrozić, choć efekt wizualny może trochę stracić (mus czasem lekko opada). Najlepszym sposobem jest pokroić porcje, zawinąć każdy kawałek osobno w folię spożywczą, a następnie umieścić w zamykanym pojemniku lub woreczku do mrożenia. Z doświadczenia mogę powiedzieć, że ciasto dobrze się przechowuje w zamrażalniku do 2-3 miesięcy. Po wyjęciu należy rozmrażać je w lodówce przez kilka godzin (najlepiej całą noc), by krem nie zrobił się wodnisty — powolne rozmrażanie pomaga zachować dobrą teksturę.
Możliwość wersji bez laktozy polega na zastąpieniu mleka oraz śmietany roślinnymi odpowiednikami (np. mlekiem migdałowym, owsianym lub sojowym, oraz roślinną „śmietaną”). Do budyniu można użyć budyniu przygotowanego na bazie mleka roślinnego — ważne, by proszek budyniowy dobrze się rozpuścił i gotował dostatecznie długo, co zapobiega grudkowatości. Z mojego testowania wynika, że roślinne zamienniki dobrze trzymają konsystencję, choć czasem końcowy krem jest mniej puszysty — można wtedy nieco dłużej ucierać masło lub zwiększyć jego ilość o 5–10 g, by uzyskać podobny efekt gładkości. Wersja lżejsza (np. z jogurtem zamiast śmietany) może być bardziej świeża, ale budyń trzeba dobrze schłodzić przed ucieraniem, by krem nie rozwarstwił się.
Jeżeli mus jest zbyt rzadki lub wodnisty, często oznacza to, że galaretki nie zostały dostatecznie rozpuszczone lub mus nie został wystarczająco przestudzony przed wylaniem na krem. Z mojego doświadczenia: po zagotowaniu truskawek z wodą i galaretkami, zawsze blendowałam i studziłam masę do momentu zauważalnego zagęstnienia — wtedy dopiero wlewałam na krem. To zapobiega mieszaniu się warstw i podciąganiu płynu w krem budyniowy. Jeżeli mus wydaje się zbyt rzadki, można delikatnie podgotować go krócej z galaretkami lub dodać kolejną ćwierć opakowania galaretki (niecałą), by zwiększyć zawartość żelatyny. Dzięki temu strukturę musu zwiększamy, a deser pozostaje estetyczny.
Aby spód był bardziej wilgotny i mniej suchy, ważne jest: właściwe rozpuszczenie czekolady w podgrzanym mleku, by składniki połączyły się równomiernie; ucieranie jajka z cukrem aż do jasnej, puszystej masy — to napowietrza ciasto; i nieprzesuszenie podczas pieczenia. Z mojego doświadczenia ciasto pieczone w 170 °C przez około 30 minut (góra–dół) daje idealną teksturę — wilgotną, ale ściętą i stabilną. Jeśli piekarnik ma tendencję do przesuszania, można skrócić czas o 2–3 minuty lub zastosować niższą temperaturę o 5 °C, ale później obserwować stopień wypieczenia patyczkiem. Zbyt suche ciasto łatwo się kruszy, trudniej połączyć estetycznie z kremem.
Jeśli chcesz lekko podgrzać porcję (np. by była mniej zimna), można wyjąć ją z lodówki i zostawić w temperaturze pokojowej na około 20–30 minut. To wystarczy, by krem nie był zbyt sztywny, a mus nie był zbyt zimny — ale nie na tyle, by się rozłożył. Nie zalecam podgrzewania mikrofalą, ponieważ może to spowodować rozwarstwienie kremu lub zmiany w konsystencji musu. Z doświadczenia najlepiej smakuje ciasto, gdy jest lekko chłodne, a nie lodowato zimne — wtedy wszystkie warstwy są bardziej aromatyczne i miękkie.