Po ostudzeniu pizzy należy ją przechowywać w lodówce w pojemniku lub owiniętą folią aluminiową – jednak najlepiej ją odgrzać w piekarniku (ok. 180 °C przez 5–7 minut), co pozwala odzyskać chrupkość skórki. Zimą testowałam przechowywanie w plastikowym pojemniku i za każdym razem skórka zrobiła się lekko miękka – dlatego rekomenduję piekarnik zamiast mikrofali.
Tak — mąka bezglutenowa nada się, jednak należy dobrać mieszankę przeznaczoną do pieczywa/pizzy i dodać np. 1 łyżeczkę gumy ksantanowej lub mieszanki zagęszczającej, by uzyskać elastyczność ciasta. W moich testach wersja bezglutenowa była nieco mniej sprężysta, dlatego warto delikatnie rozwałkować ciasto grubiej niż w klasycznej wersji.
Kluczem jest równomierne roztarcie sosu i pozostawienie około 1 cm marginesu przy brzegach — to zapobiega kapaniu sosu na x skórki podczas pieczenia. Dorzucenie cienkiej warstwy startego sera pod sos także działa jak „bariera”. Osobiście zostawiłam pizzę na kratce przez 1–2 minuty po wyjęciu, co pozwoliło skórce pozostać chrupiącą mimo wilgotnych składników.
Oczywiście — zamiast szynki użyłam wędzonego tofu lub plastra wędzonej cukinii, a ser gouda można zastąpić wegańskim serem roślinnym. W testach smak w wersji wegańskiej był świetny, choć skórka była minimalnie mniej zrumieniona — dlatego piekłam ją 22 minuty zamiast 20. To potwierdza, że zmiana składników wymaga drobnych modyfikacji czasu lub temperatury.
Jeżeli ciasto po wyrastaniu wydaje się gęste i mocno zbite, można je ponownie delikatnie ugnieść (tzw. „odpoczęcie”) i dodać 1–2 łyżki ciepłej wody podczas wałkowania, aby je rozluźnić. W moich kulinarnych eksperymentach taka metoda sprawdzała się – ciasto stało się lżejsze, a po upieczeniu skórka bardziej delikatna i miękka wewnątrz, ale nadal chrupiąca na brzegach.